- A ty nie?
208 - Oczywiscie, ¿e tak - powiedziała szybko. Nie była w stanie przyznac, nawet sama przed soba, ¿e nie ufa własnemu me¿owi. Nick potarł dłonia kark. Jego oczy pociemniały z gniewu. - Nie wiem ju¿ sam, w co wierzyc. - Nie ufasz mu - stwierdziła, kiedy doszli do podwójnych drzwi prowadzacych do jej apartamentu. - Dlaczego? - To sprawa miedzy nami. - Tak, aleja mam wra¿enie, ¿e ma to cos wspólnego ze mna. - Mówiac to, Marla dostrzegła w jego oczach błysk. Nick spuscił wzrok, przez chwile patrzył na jej usta, a potem spojrzał jej prosto w oczy. - Zawsze byłas wyjatkowa egocentryczka. - Naprawde? - Nerwowy smiech Marli zabrzmiał dziwnie głucho. - Zabawne, nie pamietam tego. - Potrzasneła głowa i chcac otworzyc drzwi, wzieła za gałke. Czuła sie teraz bardzo zmeczona. Chciała sie poło¿yc, zasnac w nadziei, ¿e kiedy sie obudzi, ten koszmar zniknie. - Co własciwie pamietasz? - spytał Nick. - Niewiele... mam takie przebłyski pamieci, ale... to nic konkretnego, nic, czego mogłabym sie uchwycic. Jak płomyk z zapaliczki, w której konczy sie gaz. Krótki błysk, który natychmiast gasnie. Te obrazy chca wracac, chocbym nie wiem jak starała sie skoncentrowac. - Rozejrzała sie wokół, patrzac na grube dywany, porecze schodów, paprocie i filodendrony w porcelanowych donicach. - Ale mam te¿ wra¿enie, ¿e powoli odzyskuje pamiec - powiedziała, usiłujac nie myslec o zapachu jego wody po goleniu i mrocznej obietnicy, jaka dostrzegła w jego oczach. - To dobra wiadomosc. - Najlepsza. Spojrzał na nia tak, ¿e serce zabiło jej szybciej. - Trzymam za ciebie kciuki. - Tak? 209 Nick uniósł reke, jakby chciał dotknac jej twarzy, ale zawahał sie i cofnał dłon. - Jasne. Poczuła, ¿e łzy napływaja jej do oczu. Musi sie opanowac. Co takiego jest w tym człowieku, ¿e ilekroc oka¿e jej odrobine serca, Marla sie rozpływa ze wzruszenia jak sentymentalna kobietka, taka, jakimi zawsze pogardzała? Usmiechneła sie z wysiłkiem, chcac rozładowac atmosfere. - Kiedy ju¿ sobie wszystko przypomne - powiedziała, otwierajac drzwi - lepiej ¿ebyscie wszyscy, łacznie z toba, mieli sie na bacznosci. - Dlaczego? Marla usmiechneła sie drwiaco. - Jesli chodzi o ciebie, to mo¿e w koncu sobie przypomne, z jakiego powodu jestes wobec mnie nastawiony tak... obronnie. Nick uniósł jedna brew i spojrzał na nia twardo. - O pewnych rzeczach lepiej jest nie pamietac.