pielęgniarka. Mój mąż znowu gorzej się poczuł.
Willow czuła się odrobinę zagubiona, ale posłusznie przejrzała treść umowy i złożyła na ostatniej stronie podpis. - Pani Trent, a dzieci? - Słodkie, kochane istoty - zapewniła ją Ida Trent, nie zagłębiając się w szczegóły. Wyprowadziła Willow z budynku. - Doktor Galbraith spodziewa się ciebie jutro o dziesiątej rano. Ze szczegółami zapoznasz się już w Summerhill. Wsiadając do samochodu, odwróciła się po raz ostatni. - Aha, Willow, doktor Galbraith jest wdowcem. Wyraźnie prosił, bym nie przysyłała mu nikogo, kto widziałby w nim kandydata na męża. Życzył sobie niani, która będzie szarą myszką - dorzuciła przez ramię. - Zasugerował, że kobiety uważają go za bardzo atrakcyjnego mężczyznę. Willow nie wierzyła własnym uszom. Cóż za zarozumiały mężczyzna! W dodatku jej samoocena również uległa zachwianiu. Wiedziała, że nie jest Marilyn Monroe, ale też nie uważała się za szarą myszkę. - Poinformowałam go - kontynuowała pani Trent - że nie interesują cię mężczyźni. Willow długo patrzyła za odjeżdżającym samochodem. Ze wszystkich miejsc na świecie Summerhill było ostatnim, w którym chciała pracować. Ale nie miała wyboru. Bardzo potrzebowała pieniędzy. Musiała przyjąć tę pracę. W ciągu kilku ostatnich miesięcy, gdy nie miała żadnego zajęcia, nagromadziło się dziesiątki rachunków. Z pieniędzmi R S było na tyle krucho, że zmuszona była zrezygnować z samochodu, bo nie było jej stać na ubezpieczenie. Gemma będzie potrzebowała samochodu, by wozić Jamiego do szkoły, gdy zaczną się mrozy. Zarobki Willow stanowiły cały dochód rodziny. Ale choć czasami bywało im ciężko, Willow nigdy niczego nie żałowała. Dlatego weźmie tę posadę i zjawi się jutro na progu Summerhill gotowa do pracy. Nie ma wyboru. Nie może jedynie pozwolić, by Scott Galbraith dowiedział się, że jest odpowiedzialna za tragedię, która dotknęła jego rodzinę siedem lat temu, Willow pokonała drogę do Summerhill na rowerze. Zwolniła trochę u szczytu ulicy, w miejscu, w którym droga się rozwidlała. Jedna ścieżka prowadziła do frontowych drzwi wielkiego, białego domu o niebieskich okiennicach, podczas gdy druga wiodła do kuchennego wejścia. Ostatni i zarazem jedyny raz, gdy odwiedziła posiadłość Summerhill, przybyła tu nie jako pracownik, lecz jako roztrzęsiona nastolatka. Przyniosła list. Wciąż pamiętała tamtą noc. Konsekwencje, które za sobą pociągnęła, nie pozwalały jej o tym zapomnieć. Wspomnienia wciąż były zbyt bolesne. Wybrała kuchenne wejście. Oparła rower o ścianę domu i zadzwoniła do drzwi. Odetchnęła głęboko i czekała spokojnie, aż ktoś jej otworzy. Po krótkiej chwili drzwi otworzyły się szeroko i Willow zamarła na widok gospodarza. Jej nowym pracodawcą był mężczyzna, którego tak strasznie wczoraj zbeształa. Nagle zrozumiała, skąd wzięło się poczucie deja vu. Rzeczy wiście spotkała wcześniej Scotta Galbraitha. I to dokładnie