Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/apartamenty.warmia.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra13/ftp/apartamenty.warmia.pl/paka.php on line 5
Odłożyła książkę, wciąż otwartą na rozdziale o Ukrytej Dolinie i odchyliła się na oparcie fotela, zamykając oczy. Tak właśnie znalazł ją Edward, który wrócił kilkanaście minut później.

Odłożyła książkę, wciąż otwartą na rozdziale o Ukrytej Dolinie i odchyliła się na oparcie fotela, zamykając oczy. Tak właśnie znalazł ją Edward, który wrócił kilkanaście minut później.

  • Dyzma

Odłożyła książkę, wciąż otwartą na rozdziale o Ukrytej Dolinie i odchyliła się na oparcie fotela, zamykając oczy. Tak właśnie znalazł ją Edward, który wrócił kilkanaście minut później.

15 August 2022 by Dyzma

Ten poranek nie był dla niego udany. Najpierw w pałacu spotkał się z władcą i szefem policji. Ten ostatni zawiadomił ich obu, że dzięki współpracy Edwarda najprawdopodobniej odkryto tożsamość polityka pracującego dla gangu. Niestety sytuacja była dużo bardziej skomplikowana, niż się wydawało na początku. Edward natychmiast spytał o powód. - Najpewniej mężczyzną pracującym dla Ara Volturi jest Mike bin al Javir Jak z pewnością wiesz, jest on spokrewniony ze zdrajcą, księciem Alecem, autorem szczęśliwie udaremnionego spisku na twoje życie. - To bardzo poważne oskarżenie. Kiedy książę Alec i jego bliscy zostali wydaleni z Zuranu, kilkoro członków jego rodziny odcięło się od niego i błagało mnie o łaskę. Był wśród nich ojciec Mika - powiedział władca. - A teraz Mike chce odpłacić za twoją dobroć - skwitował krótko Edward. - Zdołaliśmy ustalić, że ten młody człowiek już od dawna przysparza wstydu swoim bliskim. Za złe zachowanie i brak postępów w nauce został relegowany z uniwersytetu i tylko dzięki koneksjom rodziny dostał odpowiedzialną pracę. W opinii swojego zwierzchnika jest nadwrażliwy i konfliktowy. Podobno jednak w ostatnich miesiącach zaczął się zachowywać bardziej powściągliwie i okazywać większe zainteresowanie pracą. - Prawdopodobnie dlatego, że bierze pieniądze od Ara - odparł Edward. - Dopóki nie mamy w ręku dowodów, nie możemy nic zrobić - kontynuował szef policji - ale będziemy uważnie obserwować każde jego posunięcie. W ciągu dwudziestu czterech godzin powinniśmy zyskać dowód jego zdrady. Wtedy go zaaresztujemy. Zanim jednak do tego dojdzie i zanim rozprawimy się z Arem Volturim i jego ludźmi, chciałbym prosić Waszą Wysokość – skłonił głowę przed Edwardem - o dalszą pomoc. To już nie potrwa długo. - Informuj mnie o wszystkim - polecił mu jeszcze Edward, zanim wyszedł. - Chcę być na bieżąco. Kiedy zaczynali tę akcję, prośba szefa policji nie ciążyła Edwardowi tak bardzo, teraz jednak nurtowało go wiele myśli. I wcale nie chodziło tylko o Bellę. Bella nie słyszała jego kroków, toteż kiedy się pojawił, zareagowała rumieńcem i gwałtownym biciem serca. Nie mogła uciec, bo Edward stał na drodze do drzwi, ale nie zamierzała zrezygnować. Wstała szybko i chciała przemknąć obok niego. Jednak Edward, zamiast usunąć się z drogi, wyciągnął dłoń i zatrzymał ją, chwytając za ramię. Uścisk, początkowo mocny, zelżał po chwili. Teraz właściwie gładził jej ramię, jakby chciał rozmasować miejsce, które przytrzymał zbyt mocno. - Puść mnie - zażądała ostrzej, niż miała zamiar. Jego dotyk budził w niej tęsknotę i chęć poddania się, zupełnie jak tamtej pierwszej nocy. Na tę myśl zarumieniła się jeszcze mocniej. - Dlaczego? Pożerasz mnie wzrokiem. - Wcale nie! - zaprzeczyła gorąco. Spróbowała się wyrwać, ale unieruchomił ją pocałunkiem i zmusił, by zaprzestała walki. Co to było? Dlaczego? Jej myśli pomknęły w przestrzeń, zbyt szybko, by mogła nad nimi zapanować. Czuła szum krwi w uszach, upuszczona książka stuknęła o podłogę. Edward puścił ją nagle. - Czemu to zrobiłeś? Skrzywił się, słysząc ton bólu w jej głosie. Nie była profesjonalną prostytutką, zgoda, ale nie była też ofiarą, za jaką chciała teraz uchodzić i oboje zdawali sobie z tego sprawę. - Czemu? - powtórzył szyderczo. - Bo mi pozwoliłaś. - Tak mówi każdy mężczyzna, który wymusił na kobiecie coś, czego nie chciała – odpowiedziała z goryczą. - Ale jeżeli uważasz, że molestowaniem zdołasz mnie zmusić do opuszczenia apartamentu, marnujesz czas. Edward zmarszczył brwi. - Co za bzdury! A jeżeli nie, to dlaczego tak mi się przyglądałaś? - Ja? Wcale nie - zaprzeczyła, ale zdradziecki rumieniec nie pozwolił jej ukryć prawdy. - Kłamiesz. Chciałaś zobaczyć, czy jestem podniecony. - A byłeś? - Nie mogła uwierzyć, że to powiedziała. Obronnym gestem uniosła dłoń do czoła. Spojrzał na nią ostro, przekonany, że żartuje. Ale wyraz jej twarzy zdradził mu, że wcale nie żartowała. - Nie mam czasu na głupstwa – odpowiedział kategorycznie. To była prawda. Ale nie dało się ukryć, że myślał o niej coraz śmielej i nie potrafił się od tego powstrzymać. RODZIAŁ SIÓDMY Bella spędziła także i następną noc w ogromnym łożu, budząc się co chwila w obawie, że nie jest sama, jednocześnie skrycie o tym marząc. Edward pociągał ją fizycznie i psychicznie, jak żaden inny mężczyzna, a walka z tym uczuciem była ciągłą huśtawką myśli i nastrojów. Nawet kiedy zamykała oczy i próbowała zasnąć, nie mogła się od niego uwolnić, bo podświadomość zaraz podsuwała jej erotyczne wyobrażenia ich dwojga splecionych w czułym uścisku. Nie mogła zrozumieć, czemu go tak bardzo pożąda i nie potrafiła się z tym pogodzić. Była go bardzo ciekawa. Kim był? Jak dorastał? Jak żył? Co czuł i myślał? O czym śnił? Czy miewał koszmary? Pragnęła go nie tylko fizycznie. To było... nie, nie miłość, zaprzeczała w panice. To nie mogła być miłość. Przynajmniej nie taka, jaką sobie zawsze wyobrażała. Zawsze sądziła, że miłość rodzi się ze znajomości, oznacza zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Bella nie znała Edwarda, nie ufała mu i z pewnością nie czuła się bezpiecznie w jego obecności, chociaż przecież nie zrobił nic, by miała się go obawiać. Tak jak poprzednio, spała sama. Może po prostu nie chciała się przy nim czuć bezpiecznie, może podobał jej się ten podniecający niepokój, jaki niosła myśl o jego dotyku. Może nie chciała mu zaufać? Już od bardzo dawna nie obdarzyła nikogo zaufaniem, właściwie dorastała w przekonaniu, że nie warto tego robić. Człowiek, który ufał, otwierał się i stawał podatny na zranienie. - Gratuluję tak szybkiego załatwienia tej nieprzyjemnej i niebezpiecznej sprawy. – Władca uśmiechnął się z aprobatą do szefa policji, który właśnie poinformował o aresztowaniu Mika. Mężczyzna przyznał się do winy i wsypał wszystkich członków gangu łącznie z Arem Volturim, których teraz czekał proces albo deportacja. - Niestety, jest jeszcze jeden problem – przyznał szef policji. - Co takiego? - zapytał Edward. - Aresztowaliśmy Mika wcześnie rano, kiedy wyszedł ze spotkania z Volturim. Później, kiedy go przesłuchiwano, zeznał, że Volturi wypytywał go o księcia Edwarda. Wygląda na to, że szef gangu nie do końca uwierzył Waszej Wysokości. Mike powiedział mu, że Wasza Wysokość nigdy nie zgodziłby się swoim postępowaniem zranić władcy ani jego rodziny, jak również i to, że Wasza Wysokość jest nadzwyczaj bogatym człowiekiem. Mike zeznał, że Volturi poprzysiągł Waszej Wysokości zemstę i że słyszał, jak wydawał w tej sprawie dyspozycje. - Co właściwie próbujesz mi powiedzieć? – zapytał Edward. - Przecież gang jest pod kluczem. - Tak, ale Volturi ma mnóstwo kontaktów, wiele z nich na pozór wcale niezwiązanych z gangiem. To człowiek, który nikomu nie ufa. Przesłuchaliśmy go oczywiście, ale to szczwany lis i powiedział nam tyle, co nic. W każdym razie Mike twierdzi stanowczo, że Volturi zlecił komuś zamach na życie Waszej Wysokości i bliskich mu osób - wyjaśnil szef policji. - Naturalnie traktujemy jego słowa bardzo poważnie i zamierzamy ustalić osobę zabójcy, dopóki jednak to nie nastąpi, muszę prosić Waszą Wysokość o zgodę na ochronę. Edward natychmiast potrząsnął głową w geście odmowy. - To niemożliwe - odpowiedział chłodno i zdecydowanie. - Nalegam, by Wasza Wysokość jeszcze to przemyślał. Proszę też uprzedzić o zagrożeniu bliskich i przyjaciół. Edward zmarszczył brwi. - Chyba nie zdołają dotrzeć w pobliże władcy i jego rodziny? - zapytał. - Nie myślałem o Największym z Wielkich - odpowiedział szef policji. - Więc o kim? - spytał niecierpliwie Edward. Jego najbliższym krewnym był władca. Szef policji uczynił gest pozdrowienia.

Posted in: Bez kategorii Tagged: podkład rozświetlający rossmann, ubiór do opery, magdalena holoubek,

Najczęściej czytane:

, stwierdził Bentz. ...

Błysk w oku Bledsoe potwierdzał, że o to mu chodziło. – Poszukajmy osoby, która za tym wszystkim stoi – powiedział Bentz. – Co oczywiście oznacza, że ty jesteś poza podejrzeniami. – Bledsoe wypił łyk kawy, ... [Read more...]

leży na drugim ...

krańcu kontynentu, ale przecież widział Jennifer także w Luizjanie, i to nie raz, a akt zgonu przesłano na posterunek w Nowym Orleanie, więc ten, kto za tym wszystkim stoi, zapewne wie, że jest żonaty. ... [Read more...]

– Sam nie wiem. – Bentz zwolnił na światłach.

– Muszę mieć wszystko, co masz. Wszystko. – Nie ma sprawy. – A ty musisz zwolnić. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 apartamenty.warmia.pl

WordPress Theme by ThemeTaste