- Oczywiście. - Gdy wszyscy juŜ wstali, Mark zapytał: - Czy ktoś da
się skusić na pokerka? Jake uśmiechnął się i powiedział: - Przepraszam, ale czeka na mnie moja pani. - Na mnie teŜ - rzekł Logan, wkładając kurtkę. Jego szarozielone oczy emanowały spokojem człowieka, który wie, Ŝe ukochana czeka na niego w domu, i nie zamierza tracić czasu po próŜnicy. Mark przyglądał się tym dwóm męŜczyznom idącym w stronę drzwi, po czym rzekł: - A pamiętam czasy, gdy nie było kobiet w waszym Ŝyciu. Jake, juŜ u progu, powiedział: - Wiesz, jak to jest... - I po chwili milczenia: - Widocznie ty nie chcesz być z dziewczyną. Ale głowę daję, Ŝe pewnego dnia pojawi się u twego boku... - Wyszedł, bo Logan deptał mu po piętach. Mark zmarszczył brwi i omiótł spojrzeniem Toma, Connora i Gavina. - Co on, do diabła, chciał przez to powiedzieć? - zapytał. Gavin wzruszył ramionami i rzekł: - Ja na przykład obmyślam plan na dzisiejszy wieczór.- Uśmiechnął się i brązowe oczy mu rozbłysły. - A teraz idę na kawę. Co powiedziawszy wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Mark, Connor i Tom wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Wiedzieli, Ŝe Gavinowi wpadła w oko pewna kelnerka z „Royał Diner". - Ostatnia rzecz, o jakiej marzył, to ta, byśmy dotrzymali mu towarzystwa - powiedział Ŝartobliwie Connor. - A mógłby - rzekł śmiejąc się Tom. - I skoro nas nie zaprosił, to widocznie uwaŜa, Ŝe nas czterech to straszny tłum. - MoŜe trzeba było ostrzec Gavina, Ŝe nie tylko on podrywa Valerie Raines - odezwał się Mark. - Sam widziałem, kiedy wpadłem tam, Ŝe Malcolm Durmorr robi do niej słodkie oczy. Connor skrzyŜował na piersi ramiona i uniósł wzrok ku niebu. - Malcolm? Ten prostak? - Popatrzył na Toma. - Przepraszam, zapomniałem, Ŝe to twój daleki krewny. Tom potrząsnął głową. - Z czego wnoszę - rzekł - Ŝe Devlinowie woleliby o tym zapomnieć. Connor uśmiechnął się, spoglądając z ironią na Marka. - Na twoim miejscu - zaczął - nie mówiłbym Gavinowi o tym, Ŝe Malcolm uderza do Valerie Raines. Narazi się waszemu szeryfowi. - MoŜe i masz rację. - Mark spojrzał na zegarek. Dochodziła dziewiąta, Alli nie poszła chyba jeszcze spać, pomyślał i popatrzył w stronę Connora i Toma. - Partyjka pokera? - zapytał. Przyjęli zaproszenie, a Mark uśmiechnął się. Świetnie, pomyślał. Partyjka pokera go uratuje... Z Eriką na ręku Alli usiadła na kanapie. Coś takiego, myślała, jest wieczór, juŜ prawie dziewiąta, a dziewczynka wcale nie zamierza zasnąć. Patrzyła na nią tymi swoimi piwnymi oczami, a czerwona kokarda na czubku główki poruszała się przy kaŜdym jej ruchu. Alli uśmiechnęła się na myśl, Ŝe za kaŜdym razem Erika ma tak samo upięte włosy - widocznie ten sposób był dla Marka najłatwiejszy. Pomyślała, Ŝe ona, Alli, uczesze ją inaczej - w warkoczykach na pewno będzie jej ładnie. - Ty pewno bardzo kochasz swego wujka, prawda? - zapytała, rozczesując włosy małej. Dziewczynka uśmiechnęła się, pokazując parę wyrzynających się ząbków. Co takiego zrobił Mark, Ŝe mała tak go uwielbia? ZauwaŜyła juŜ przedtem, gdy karmiła Erikę, Ŝe dziewczynka reaguje na kaŜdy odgłos, wpatrując się w drzwi do kuchni, czy czasem nie pojawi się w progu jej wujek. Powtarzała to swoje „ta-ta", jakby