oglądała książki.
- Allbeury? - W średnim wieku, dobrze ubrany, ciemne, siwiejące włosy. To potwierdza jego wersję. - Nadal mu nie ufam. - Przyjrzałem mu się dobrze od wczorajszego popołudnia, podobnie jak pani przedtem, w co nie wątpię. Facet wydaje się absolutnie czysty. - A już przynajmniej nie ufam jego motywacjom. - Ludzkie motywacje często wydają się dziwne dla innych. To jednak nie znaczy, że są psychopatami czy mor-dercami. - Keenan wzruszył ramionami - Może Robin All-beury naprawdę lubi pomagać kobietom bez żadnych ubocznych motywów. - Może - zgodziła się bez przekonania Shipley. Keenan rozwinął pączka i położył go na papierowej torbie. Shipley pojęła aluzję. - Zostawię pana w spokoju. - A może słówko rady od starego wygi, który widział już to i owo? - Nie zaszkodzi - odparta Shipley, wstając. - Przeczucia bywają przydatne. Zawsze w nie wierzyłem. Ale tylko pod warunkiem, ze nie dopuścimy, by prze-rodziły się w obsesje. - Myśli pan, że mam obsesję na punkcie Allbeury'ego i Novaka? Keenan podniósł wzrok; uznał, ze pytanie było szczere. - Jeszcze niezupełnie. 73 Nick Parry zakończył żmudny proces brania prysznica i wycierania się, co w ostatnich dniach nauczył się wykonywać solo, chociaż przy pomocy Clare lub któregoś z opiekunów wszystko przebiegało znacznie łatwiej. Najgorsze upokorzenia dawno już miał za sobą, ale i tutaj dużo zależało od tego, kto mu akurat pomagał. Najbardziej odpowiadała mu pod każdym względem Clare Novak, częściowo dlatego, że była kompetentna i delikatna, przy najbardziej obrzydliwych procedurach rzeczowa, lecz taktowna, a częściowo - ponieważ zawsze wyczuwał, że lubi z nim przeby-wac i rozmawiać. No i w masażach z użyciem olejków aromatycznych nikt nie mógł jej dorównać. Teraz właśnie wykonywała taki masaż i chociaż posługiwała się dłońmi z profesjonalną powściągliwością, Parry nie umiał powstrzymać się od wspomnień innych fantastycznych masaży, jakie aplikowano mu w czasach, kiedy był jeszcze normalnym, aktywnym, dociekliwym facetem. Na swój sposób tego typu wspomnienia sprawiały mu piekielny ból, wbijając w otchłań depresji, ale już dawno doszedł do wniosku, że lepiej już mieć co wspominać, niż nigdy niczego takiego nie