– Myślisz, że będzie w stanie po tym wszystkim dojść do siebie?
– Siła ludzkiej psychiki jest cały czas zagadką, Kate. Julianna na pewno potrzebuje pomocy specjalistów. Ale wtedy, kto wie... Ludzie dochodzili do siebie po gorszych doświadczeniach . – Pewnie masz rację. – Przez półotwarte drzwi widziała sofę i leżącą na niej dziewczynę. – Tak mi jej żal. A jeszcze parę godzin temu myślałam, że nigdy jej nie wybaczę tego, co zrobiła. – Dała ci Emmę – przypomniał. – Tak. – Za to zawsze będę jej wdzięczna. – Spojrzała na Luke’a. – Co to może znaczyć? – Że bardzo kochasz Emmę. – A może, że za mało kochałam mojego męża? – Nie myśl o tym, Kate. To najlepszy sposób, żeby się pogrążyć w wyrzutach sumienia. Nie dojdziesz w ten sposób do żadnej sensownej konkluzji. Chodźmy już stąd. Wiedziała, że to najrozsądniejsza decyzja, ale nie mogła oderwać myśli od tego, co się stało. – Julianna powiedziała, że dała mi za Richarda coś, czego pragnęłam najbardziej na świecie. – Otarła łzy. – Czy nie chciałam zostać matką za wszelką cenę? Setki razy zadawałam sobie to pytanie. Czy oddałabym Emmę, gdybym mogła mieć z powrotem Richarda i moje dawne życie? – Kate aż skurczyła się ze wstydu. – I zawsze odpowiadałam, że nigdy nikomu jej nie oddam. Taka jest prawda. Wyciągnął ramiona i przytulił ją do siebie. – Czuję się winna, Luke. Jakbym go zdradziła. – Nie powinnaś mieć wyrzutów z powodu śmierci Richarda. Nie jesteś temu winna. Julianna też nie. To John Powers go zabił i tylko on ponosi za to pełną odpowiedzialność. – Nienawidzę tego człowieka – rzuciła mściwie. – A raczej nie człowieka. Tej bestii! Tego potwora! Chciałabym, żeby skonał w mękach. – Ludzie z CIA się nim zajmą. Musimy ich tylko trochę do tego zachęcić. Skinęła głową i wysunęła się z jego ramion. Pociągnęła nosem, gotowa do dalszego działania. – Co dalej? – Spróbujmy rozzłościć tego sukinsyna. Niech idzie na całość. – Posłał jej ponury uśmiech. – Masz przy sobie szminkę? Kate odnalazła swoją torebkę i wyjęła z niej błyszczący przedmiocik. – Bardzo czerwona – ostrzegła. – Tym lepiej. – Co zamierzasz? – Chcę mu zostawić wiadomość. – Podszedł do jednej z białych szafek. – Zobaczymy, czy pan Powers lubi być ściganą zwierzyną?! ROZDZIAŁ SIEDEMDZIESIĄTY DRUGI John trząsł się ze złości. Jak śmieli naruszyć świętość jego mieszkania?! Jak śmieli dotykać jego rzeczy, nie mówiąc już o ich niszczeniu?! Czy ci głupcy jeszcze nie rozumieją, z kim mają do czynienia?! Przeszedł przez zabałaganiony pokój dzienny i zajrzał do kuchni. Stanął na progu i pobladł. Na jego niepokalanych szafkach widniał napis, który wyglądał niczym rana. ,,Dorwiemy cię, dupku’’. John patrzył na szkarłatne litery, czując, że kręci mu się w głowie. Ręce dygotały mu jak w febrze, a oddech stał się płytki i urywany. Zacisnął palce, starając się zachować panowanie nad sobą. Na próżno.