Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/apartamenty.warmia.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra13/ftp/apartamenty.warmia.pl/paka.php on line 5
pyszczku. Wielki Miś przyglądał jej się uważnie dużymi, złocistymi oczami.

pyszczku. Wielki Miś przyglądał jej się uważnie dużymi, złocistymi oczami.

  • Dyzma

pyszczku. Wielki Miś przyglądał jej się uważnie dużymi, złocistymi oczami.

17 January 2021 by Dyzma

– Ciii – szepnęła. – Musimy być bardzo cicho. Wielki Miś nie zawiódł. Becky wiedziała, że nie lubi szafy. Zawsze bał się ciemności. Ale teraz starał się być bardzo dzielnym niedźwiadkiem. Nawet nie pisnął, gdy przekręcała gałkę, żeby uchylić drzwi. Awantura w pokoju rodziców ucichła. Dziewczynka zamarła. Tata i mama kłócili się od dłuższego czasu. Chodziło o kogoś, z kim mama rozmawiała rano. Tata krzyczał, że nie powinna była tego robić. Dlaczego mu nie zaufa i nie pozwoli jemu zająć się wszystkim? Mama była strasznie zdenerwowana. Powiedziała tacie, że ucieka od rzeczywistości. Becky nie wiedziała, co to znaczy, ale smuciło ją, że mama się złości, bo Becky też uciekała od rzeczywistości. Tak powiedzieli lekarze. Może to jakaś choroba. Może dlatego Jenny nie przychodzi już się bawić. Jak kiedy Becky miała ospę. Też nikt nie mógł jej odwiedzać. I skóra tak bardzo ją swędziała. Becky chciała się bez przerwy drapać, a mama kazała jej siedzieć w wannie z gorącą wodą i mąką owsianą. Becky nienawidziła ospy. Chociaż babcia upiekła wtedy ciasto. Z kremem bananowym. I Danny’emu nie wolno było go tknąć, dopóki Becky mu nie pozwoliła. To było całkiem fajne. Teraz myśl o Dannym sprawiła, że dziewczynka poczuła się nieswojo. Mocniej przytuliła Wielkiego Misia. Kłótnia znów się zaczęła. Tata krzyczał, że mama nie troszczyła się jak należy o Danny’ego. Mama krzyczała, że to wszystko wina taty. – Skąd Danny wziął broń, Shep? Powiedz mi, skąd on wziął broń? Becky wślizgnęła się do ciemnego wnętrza szafy. Zamknęła drzwi. Światło i głosy zniknęły. Położyła się na starym kocu, który pościeliła tam dla niej mama, i objęła z całych sił Wielkiego Misia. Czasem, kiedy siedzieli tak po ciemku, tylko ona i Wielki Miś, znowu mogła oddychać. Ten dziwny ciężar, gdzieś znikał, i już nie czuła się tak źle. Była bezpieczna. Spokojna. Tutaj, w ciemności, nikt nie zdoła zrobić jej krzywdy. Mogła zamknąć oczy, a wtedy złe myśli odchodziły. Mogła czuć, że lata i rozmyślać o kotkach, chmurach i wszystkich ulubionych rzeczach. Dzisiaj też spróbowała tej sztuczki. Zacisnęła mocno powieki. Przytuliła policzek do miękkiego łebka. Ale nic się nie działo. Żadnego latania. Była nadal dziewczynką, ukrytą w śmierdzącej starymi butami szafie. I widziała Sally i Alice. Leżały na podłodze. Potem zobaczyła śliczną pannę Avalon. A potem podniosła wzrok... Becky zakwiliła. Wtuliła twarz w futerko Wielkiego Misia. – Bądź dzielny – rozkazała mu. – Bądź dzielny. Bądź dzielny. Siedź cicho. Wielki Miś był bardzo dzielnym niedźwiadkiem. Siedział cicho, gdy kołysała się z nim w objęciach, a jej rodzice kłócili się w salonie. Siedział cicho, gdy pojękując, toczyła bój z potworami. I siedział cicho, gdy płakała. Wciąż widziała za dużo. Na przykład, co się stało ze śliczną panną Avalon. Bolała ją buzia po tamtej sałatce. Bolały plecy i ramiona od spania w szafie. Ale Becky nie poddawała się. Była twarda. Tata lubił powtarzać, że jest taka jak on. Prawdziwy z niej wojak. Nie wiedziała, co to znaczy wojak. Ale chciała być taka jak tata – duża, silna i odważna. Musi być taka jak on. Musi wytrzymać. Musi obronić Danny’ego. Nabożeństwo żałobne za Sally Walker i Alice Bensen miało się rozpocząć o trzynastej w małym, białym kościółku episkopalnym przy Fourth Street. Ale gdy już przed południem ławki, przedsionek, trawnik i parking wypełniły się ubranymi na ciemno mieszkańcami miasteczka, pastor Albright przeniósł całą ceremonię na cmentarz. Grabarze szybko rozbili na wzgórzu namioty. Niebieskie płótno łopotało jak oszalałe, szarpane silnym powiewem znad oceanu. Ale nikt nie narzekał. Wciąż nadjeżdżały samochody. Ogorzali farmerzy w niedzielnych garniturach, prowadząc żony pod rękę, z pochylonymi głowami brnęli pod wiatr. Drużyna

Posted in: Bez kategorii Tagged: o co zapytać kolegę, dowbor katarzyna wiek, ogromne lustro,

Najczęściej czytane:

nurt; rozpędzona woda rozbijała się z pluskiem o liczne kamienie,

mieniąc się w słońcu miriadami błyszczących kropelek. Milla poszła za Diazem wzdłuż brzegu. Szum wody przybierał na sile, a strumień zwężał się coraz bardziej, dochodząc wreszcie do ... [Read more...]

pierwotny, ociekający bólem ryk, który narodził się gdzieś w głębi

serca i siłą wyrwał ze ściśniętego gardła. Chciała coś rozwalić, chciała, by ktoś - ktokolwiek! - dzielił z nią choć odrobinę tego potwornego bólu. Czuła się tak, jakby miała za chwilę umrzeć, jakby ... [Read more...]

zajmowali się wieloma sprawami kidnapingu. Tamten dzień, straszny

dzień, wciąż pamiętali wszyscy jej przyjaciele. - Czemu nie zwrócisz się do policji? - Rip nawet nie spojrzał na Gallaghera. - Wiesz przecież, że sprawdziliby dla ciebie to nazwisko. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 apartamenty.warmia.pl

WordPress Theme by ThemeTaste