Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/apartamenty.warmia.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra13/ftp/apartamenty.warmia.pl/paka.php on line 5
Ten niezbyt pewnie, ale już nie tak mgliście jak przedtem odpowiedział:

Ten niezbyt pewnie, ale już nie tak mgliście jak przedtem odpowiedział:

  • Dyzma

Ten niezbyt pewnie, ale już nie tak mgliście jak przedtem odpowiedział:

17 January 2021 by Dyzma

– Zjeść by chyba było nieźle. A gdzie to pani Lisicyna? Ja niezbyt dokładnie pamiętam, co się tu działo, ale ona mnie odwiedzała, przecież to mi się nie przyśniło. – Kolacja potem! Potem! – zawołał nadzwyczaj podniecony Korowin. – Musi pan natychmiast mi opowiedzieć, co konkretnie pan pamięta z wydarzeń ostatnich dwóch tygodni! Ze wszystkimi szczegółami! A pan, panie kolego, niech stenografuje każde słowo! To dla nauki rzecz niezwykłej wagi! Wasza przewielebność natomiast musi koniecznie zdradzić mi swoją metodę leczenia. Szok przecież ojciec zastosował, prawda? Ale jaki konkretnie? – No, co to, to nie – zaoponował ostro Mitrofaniusz. – Najpierw kolacja. I proszę posłać po Pela... po Polinę Andriejewnę. Gdzież to się ona zapodziała? – Pani Lisicyna wyjechała – odpowiedział z roztargnieniem Donat Sawwicz i potrząsnął głową. – Nie, stanowczo nie słyszałem i nie czytałem o niczym podobnym! Nawet w „Jahrbuch fur Psychopathologie und Psychotherapie”! – Dokąd wyjechała, kiedy? – Jeszcze za dnia. Poprosiła, żeby ją odwieźć do hotelu. Chciała coś ojcu powiedzieć, ale nie została wpuszczona. Ach, prawda. Przedtem pisała coś u mnie w gabinecie. Prosiła, żebym przekazał waszej przewielebności kopertę i jakąś torbę. Kopertę mam przy sobie, wsadziłem ją do kieszeni. Tylko do której? A torba jest za drzwiami, w poczekalni. Asystent, nie czekając, aż go poproszą, już niósł torbę – wielką, ceratową, na oko niezbyt ciężką. Póki Donat Sawwicz klepał się po niezliczonych kieszeniach, władyka grzebał w torbie. Wyciągnął z niej wysokie kauczukowe buty, elektryczną latarkę niezwykłej konstrukcji (zasłoniętą metalowymi tarczkami z drobnymi dziurkami) i zwiniętą czarną szmatę. Rozwinął – okazało się, że to czarny habit z kapturem, którego brzegi były niedbale ściągnięte surową nitką. Na piersi rozcięty, żeby można było odrzucić na plecy, a sam kołpak zszyty bokami, z wykrojonymi dwiema dziurkami na oczy. Mitrofaniusz niepewnie wsunął palec najpierw w jedną dziurkę, potem w drugą. – No jak, panie doktorze, znalazł pan list? Proszę mi dać. Nałożył pince-nez, burknął, otwierając zaklejoną kopertę: – Od rana nic innego nie robimy, tylko listy pewnej osoby czytamy... A to ci naskrobała jak kura pazurem. Widać bardzo się spieszyła... Jeszcze jeden list Rozumiem, Ojcze, że zajrzałam do Ciebie nie w porę. Wiadomość mam ważną, ale Ojca działanie po stokroć jest ważniejsze. Oby Bóg dopomógł Ojcu przywrócić panu Matwiejowi utracony rozum. Gdyby się udało, znaczyłoby to, że prawdziwy z Ojca czarodziej i cudotwórca. Proszę mi wybaczyć, że nie doczekałam się i znów postępuję samowolnie, ale przecież nie wiem, jak długo potrwa prowadzona przez Ojca kuracja. Mówił Ojciec, że może nawet cały tydzień, a tyle czekać naprawdę nie sposób. Myślę, że w ogóle czekać nie wolno, bo jeden Pan Bóg wie, co temu człowiekowi w głowie siedzi. Chociaż piszę w pośpiechu, postaram się mimo wszystko trzymać kolejności wydarzeń. Czekając na Ojca, niespokojna o zakończenie tej trudnej (a może i nierozwiązywalnej?) sprawy, nie umiałam znaleźć sobie miejsca. Zaczęłam kręcić się po pawilonie – najpierw po samej tylko pracowni, potem i po innych pokojach, co oczywiście było z mojej strony nieładne, ale wciąż dręczyły mnie słowa doktora Korowina, że nie widział Lampego już od kilku dni. Pacjenci kliniki przebywają, rzecz jasna, na wolności, ale mimo wszystko to trochę dziwne. W dodatku przyszło mi do głowy, że skupiwszy się zbytnio na ojcu Izraelu i Wyspie Rubieżnej, prawie zupełnie spuściłam z oka lecznicę, lekceważąc tym samym hipotezę, że przestępcą jest któryś z jej mieszkańców. A tymczasem, jeśli przypomnieć sobie noc, kiedy Czarny Mnich napadł na mnie, to nasuwa się ta właśnie wersja. Po pierwsze – kto mógł wiedzieć o szczudłach chorobliwie dbającego o czystość pacjenta i o tym, skąd można je sobie pożyczyć? Tylko człowiek dobrze znający przyzwyczajenia mieszkańców kliniki i położenie budynków. Po drugie, kto mógł wiedzieć, gdzie przebywa pan Matwiej, żeby straszyć go po nocach? Odpowiedź taka sama.

Posted in: Bez kategorii Tagged: dzieci colina farrella, wodnik znak zodiaku wikipedia, kiedy można stwierdzić ciążę,

Najczęściej czytane:

Za późno.

Czuła, jak jej ciało zapada się w materac, gdy napastnik westchnął z zadowoleniem. Wyobraziła sobie, jak się uśmiecha, chociaż niczego nie widziała, powieki tak strasznie jej ciążyły... ... [Read more...]

ła w gabinecie przed komputerem. Pracowała nad projektem, który odkładała już prawie od tygodnia. Z głośników sączył się delikatny jazz. Wstała, spojrzała czujnie przez firanki. Była noc, ...

121 latarnia przed domem rzucała dziwne niebieskie światło. W powietrzu połyskiwała delikatna mgiełka zasnuwająca okna i rozmywająca cienie. Kątem oka zauważyła jakiś ruch, jakiś cień w zaroślach. Serce jej załomotało. Liście poruszyły się. Zdawało się jej, że słyszy szelest kroków. Popadasz w obłęd. Nikogo tam nie ma. Nikogo. Przełknęła z trudem ślinę i nisko nad ziemią zauważyła dwa błyszczące paciorki oczu. Zesztywniała. Krzaki zakołysały się i spomiędzy liści wyjrzał spiczasty pyszczek. Och, to tylko opos. Odetchnęła zawstydzona. Wciąż jednak czuła na sobie obce spojrzenie. Opuściła żaluzje i odchyliła się na krześle. Może to policja ją obserwuje. Wcale by się nie zdziwiła. Detektyw Reed nie musiał tego mówić. I tak widziała, że uważa ją za główną podejrzaną. A ona nawet nie miała jak się bronić. A jeśli to nie policja? Może to ten ktoś, kto był w jej sypialni wtedy, kiedy zginął Josh? Ten ktoś, kto wymazał jej pokój krwią? To ty, Caitie. Ty to zrobiłaś. - Nie - wyszeptała, odganiając tę okropną myśl. Może powinna zadzwonić do Adama. Rozmowa z nim na pewno by jej pomogła. Chcesz rozmawiać jako kobieta czy jako pacjentka? Spójrz prawdzie w oczy, Caitlyn, chcesz po prostu znów się z nim spotkać. - Cholera! - Miała już dość wysłuchiwania tych połajanek. Brzmiały zupełnie jak zrzędzenie Kelly. Spojrzała na ekran komputera. Machający skrzydłami nietoperz wampir zdawał się z niej szydzić. Termin przedstawienia projektu zarządowi zoo mijał za tydzień, a ona wciąż była z robotą w lesie. Skoncentrowała się, poprawiła ruchy skrzydeł nietoperza. Przelatywał na tle srebrzystego księżyca przez żelazną bramę. Miała nadzieję, że animacja przyciągnie uwagę zaglądających na stronę internetową zoo. Wymyśliła sobie, że strona główna będzie nawiązywać do starych mitów i przesądów, zwłaszcza tych, które mają naukowe uzasadnienie. Caitlyn była już zmęczona, bolały ją plecy, nerwy miała napięte. Wstała i przeciągnęła się, wciąż spoglądając na monitor. Siedzący u jej stóp Oskar zaszczekał. - No i czego chcesz? - zapytała. Pies znów zaszczekał, skoczył na nią, a potem przywarował na podłodze. - Wszystko w porządku? - Zakręcił młynka. - Chcesz wyjść? Kolejne szczeknięcie i szorowanie ogonem po podłodze. - Dobrze, już dobrze - powiedziała. - Rozumiem. Teraz rozumiem. No to chodź. Pies natychmiast zbiegł po schodach. - Ej, chyba mnie nabierasz. Też widziałeś tego oposa i masz na niego chętkę, co? - mruczała, schodząc na dół. Zanim weszła do kuchni, Oskar skakał już na tylne drzwi. Kiedy odsunęła zasuwę, wystrzelił na dwór, szczekając jak opętany, i pognał w stronę fontanny. Caitlyn stanęła na skraju werandy. Było ciepło. Parno. Słuchała brzęczenia owadów i łagodnego szemrania fontanny. Nagle zauważyła w powietrzu delikatną smugę dymu z papierosa. - Caitie? - usłyszała. - Jezu! - Serce omal jej nie wyskoczyło z piersi. Rozpoznała ten głos. - Kelly? 122 ... [Read more...]

O Boże.

Musi być jakiś sposób, by się uratować! Musi! – Szybciej! – warknęłanieznajoma. Lufa wbijała się w plecy Lorraine. Płakała. Jej serce waliło szybko, niespokojnie, jakby zaraz miało pęknąć. Modliła się bez ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 apartamenty.warmia.pl

WordPress Theme by ThemeTaste